piątek, 18 maja 2012

Mleczko matujące Lirene... czyli czary mary dla cery mieszanej...


Kupiłam to mleczko jakieś dwa miesiące temu i już powiem szczerze jestem prawie na dnie... kupiłam skuszona owym matowaniem i lekką formułą. Niestety tu się zawiodłam mleczko jak mleczko innej formuły nie zauważyłam moim zdaniem identyczne jak ziaja, czy biedronkowe BeBeauty.

Cudowne właściwości i jak z tym jest naprawdę :
-ultra lekka formuła- nie moim zdaniem zwykła jak każdego mleczka do twarzy,
- nawilżajce - nie zauważyłam nawilżania absolutnie żadnego,
- zmiękcza i wygładza naskórek - tej obietnicy producenta również nie odczułam, skóra identyczna jak przed użyciem magicznego efektu brak absolutnie,
- mleczko usuwa zanieczyszczenia,  bez nadmiernego zatykania porów- owszem na skórze twarz radzi sobie z podkładem, bazą , różami z tym się zgodzę, ale do demakijażu oczu (tak jak z resztą napisane jest na opakowaniu) absolutnie się nie nadaję! zmywa bardzo topornie trzeba pocierać , ponieważ w ogóle nie rozpuszcza tuszu ( i nie mówię tu o wodoodpornym ja mam ten róży z Wibo- więc do mega mocnych nie zaliczam go)

Czy nadaje się do cery mieszanej takiej jak moja? 
niestety nie okropnie się po nim świeciłam , a oczy po takim demakijażu piekły okropnie! już go na szczęście kończę i nigdy więcej nie kupie!

Jedyny plus to opakowanie bardzo poręczne , wyprofilowane - specjalne wgłebienia na dłoń przy
nakrętce ułatwia trzymanie i aplikacje produktu.
Zapach dość rześki przyjemny, taką lekko skoszoną trawą pachnie... nie nachalny i no co jestem wyczulona nie sztuczny.

Za pojemność 200ml zapłaciłam 8,50 w CND w Rossmanie (normalnie chyba kosztuje sporo więcej)około 14 złotych

Bardzo przeciętny produkt. Bez szału.Moja ocena 2+/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz